Po zrobieniu testu :
- Test wyszedł negatywny - oznajmiłaWszystkim spadł ogromny kamień z serca
- Przepraszam ,- powiedziała - przepraszam , ja nie chciałam was straszyć
- Nic się nie stało - przytulił ją Moritz
- Nawet nie wiesz jak bardzo bałam Ci się o tym powiedzieć - odparła
- Czego się bałaś przecież nic bym nie zrobił - powiedział Moritz
- Bałam się ,że mnie zostawisz - odpowiedziała
- No co Ty, nie jestem głupi - uśmiechnął się piłkarz - stracić tak wspaniałą osobę
Veronic pocałowała Moritza
- To wszystko jest już wyjaśnione - powiedział Marco
- Tak , nie mam już żadnych niespodzianek - uśmiechnęła się Ver.
Chłopcy posiedzieli jeszcze chwilkę ,ale musieli zbierać się na trening.
Dziewczyny przebrały się w fajne ciuchy i wyszły z domu . Kierowały się w stronę galerii.
- To co zakupy - zaśmiała się Mai
- Może takie małe - powiedziała Ann
- Tak , małe yhym już wam wieże - zaśmiała się Veronic
- Ja muszę kupić sobie jakąś sukienkę - oznajmiła Ann
- Pomożemy Ci coś wybrać - odpowiedziała Mai
Po 20min. były już w galerii .
Na parterze znajdowała się mała kafejka , zapach świeżo zmielonej kawy rozchodził się po galerii . Laski najpierw kupiły sobie latte ,a później zabrały się za zakupy.
W tym samym czasie u chłopców :
- Ale się strachu najadłem - westchnął Moritz
- No, masakra - odparł Mario
- Moritz tatusiem - zaśmiał się Marco
- Ale śmieszne - powiedział Mo.
- Weź wyluzuj , już po wszystkim - powiedział Reus
- Na szczęście , kompletnie nie jestem gotowy na bycie rodzicem - przyznał Mo.
- Ale wiesz co to jest zabezpieczenie ? - zapytał Marco
- Śmiej się idioto - powiedział Moritz
- Bo jak nie to możemy Cię uświadomić - droczył się Mario .
Marco i Mario mieli niezły ubaw z Moritza ,ale sami nie chcieli by znaleźć się w podobnej sytuacji .
Mai , Ann i Veronic weszły na pierwsze piętro galerii :
- To lecimy - powiedziała Veronic
- Gdzie najpierw.?- zapytała Ann
- Może do H&M'u ?- zaproponowała Mai
- Okey, a później do Bershki - oznajmiła Ann
Dziewczyny były już parę razy w tej galerii , znały ją całkiem dobrze , więc zakupy zajęły im nie wiele czasu.
Kupiły sobie parę rzeczy , jakieś kosmetyki i parę ciuchów .
Po jakichś 30min. postanowiły usiąść i odpocząć na sofach , które rozstawione były po całej galerii .
- Dawno już tak razem nie siedziałyśmy - powiedziała Mai
- Brakowało mi tego - odparła Ann
- Przydał mi się dziś ten wypad na zakupy - oznajmiła Veronic - taka odskocznia po tych wszystkich emocjach
- Strasznie nas zaskoczyłaś z tym dzieckiem - powiedziała Mai
- Masakra - dodała Ann
- Na szczęście to już koniec tej historii - odpowiedziała Veronic
- Ale wiesz taki maluszek - zaczęła Ann
- Nie , nie, nie - powiedziała Veronic - jak chcesz to sobie takiego spraw z Marco
- Przecież nic takiego nie powiedziałam - oznajmiła Ann
- Ale wiem co chciałaś powiedzieć - odparła Ver.
- Ja nie lubię dzieci są irytujące - powiedziała Mai
- Zobaczymy za parę lat zmienisz zdanie - uśmiechnęła się Ann
Dziewczyny dalej rozmawiały na temat dzieci ,ale nie tylko ,mówiły tak że o swoich związkach , o meczu chłopaków oraz ubraniach itp.
Na treningu chłopców ;
Wszyscy piłkarze byli już na boisku brakowało tylko Marco , Mario i Moritza :
- Gdzie są Reus , Gotze i Leitner - zapytał Jurgen
- Nie wiadomo - odpowiedział Kevin
- O , biegną - powiedział Jonas
Kiedy wbiegli na boisko od razu Mario powiedział :
- Przepraszamy za spóźnienie
- Sprawy RODZINNE -podkreślił Marco
Moritz tylko na niego popatrzył nic nie mówił , wiedział ,że chłopaki tylko sobie z niego żartują i nie brał tego na poważnie .
- Więcej dyscypliny chłopaki - poradził Klopp
- Tak , trenerze to już się nie powtórzy - obiecali
- Dobrze teraz do roboty - klasnął w ręce zachęcająco Klopp
Wszyscy ruszyli na rozgrzewkę .
Świetnie się bawili , było dużo śmiechu ,ale i pracy.
Veronic , Ann i Mai postanowiły się już zbierać .
Najpierw Ann odwiozła Mai i Veronic do mieszkania ,a później pojechała do domu Marco jako że miała zapasowe klucze , mogła swobodnie wejść.
Chłopcy mieli jeszcze 1h treningu , później porozjeżdżali się do swoich mieszkań.
W mieszkaniu Marco :
Ann szykowała jakiś obiad i słuchała głośno muzyki , aż do mieszkania przyszedł Marco :
- Już wróciłaś ? - zapytał zdziwiony , bo myślał ,że Ann będzie później
- Tak jakoś wyszło - odparła
- Coś się stało ? - zapytał znowu
- Nie , dlaczego - powiedziała Ann
- Nie wiem , w sumie mi to na rękę spędzę więcej czasu z Tobą - uśmiechnął się Marco
- Zjedz obiad , ja się przebiorę i będziemy mogli wyjść na spacer - powiedziała Ann
- Okey - zgodził się Marco
Mai i Veronic siedziały razem w salonie i czekały na Mario i Mo. :
- Gdzie oglądamy mecz ? -zapytała Veronic
- No , nie wiem - odparła Mai
- Chłopaków nie będzie można zrobić babski wieczór- zaśmiała się Veronic
- UUuuuu.. będzie impra - zaśmiała się Mai
Mario i Moritz właśnie weszli do mieszkania :
- Co za impra ?- zapytał Mario
- A babski wieczorek , przy okazji meczyk obejrzymy - uśmiechnęła się Veronic
- Tylko mi się tu nie upić i nie rozrabiać - powiedział Moritz
- Dobrze - zgodziła się Ver. - ale lampka wina nie zaszkodzi
Chłopcy popatrzyli na siebie porozumiewawczo .
Reus zjadł obiadek , Ann była już gotowa :
- To co idziemy ?- zapytał Marco
- Jasne - odparła Ann
Marco i Ann wyszli z domu , powoli robiło się ciemno , Dortmund był pięknie oświetlony .
Para wybrała się na spacer w wzdłuż rzeki :
- Te miasto jest cudne - przyznała dziewczyna
- To prawda - zgodził się Marco
Szli powolnym krokiem , trzymali się za ręce , czas płyną szybko :
- Chyba musimy wracać - powiedziała Ann
- Dlaczego ?- zapytał Reus
- Musisz odpocząć ,wyspać się - oznajmiła dziewczyna
- Jeszcze się wyśpię - odparł piłkarz
- To idziemy dalej - uśmiechnęła się
Dalej już nic nie mówili , sama obecność tej drugiej osoby im wystarczała , ta cisz była cudna .
Veronic i Moritz także wyszli z domu , pieszo kierowali się w stronę domu Moritza :
- Hej Moritz ! - usłyszeli głos za sobą
Odwrócili się , nikogo nie było
- To było dziwne - powiedziała Veronic
- Bardzo - dodał
Ruszyli dalej , sytuacja się powtórzyła
- Ktoś robi sobie z nas żart - powiedział Moritz
W końcu doszli do domu chłopaka , weszli do środka . Siedzieli już jakaś chwilkę , ktoś zadzwonił do drzwi , Ver. poszła otworzyć , jednak za drzwiami nikogo nie było
- Co za dzieci robią sobie z nas żarty ! - oburzyła się
Jednakże ta sytuacja już się nie powtórzyła .
Ver i Moritz postanowili cieszyć się resztą wieczoru .
Marco i Ann wrócili do domu położyli się na łóżku i zasnęli jak dzieci .
Mai i Mario pojechali do mieszkania chłopaka :-
- Wiesz Mai muszę Ci coś powiedzieć - głos Mario zadrżał
- Mów - odparła
- Poczekaj chwilę , to nie jest łatwe - oznajmił piłkarz
___________________________________________
Ufff... Napisałam :D
Proszę o komentarze , to na prawdę motywuje
Świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńCiekawe co jej chce powiedzieć
Dobrze,że nie jest w ciąży prawda oni są jeszcze za młodzi
http://marco-emila.blogspot.com/2013/10/rozdzia-8.html
Rozdział jest świetny jak całe opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwieniem na kolejny ;)
Przy okazji zapraszam do mnie : pilkarz-z-borussi-moim-zyciem.blogspot.com
Rozdział jak zwykle świetny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://nikt-nie-jest-ideaalny.blogspot.com/
Dopiero zaczynam i byłabym wdzięczna gdybyś skomentowała :D